środa, 11 września 2013

Rozdział 3

Elijah:

- Dlaczego akurat Nowy Orlean?- zapytałem Elenę, kiedy siedzieliśmy w jednej z moich ulubionych kawiarni.
- Wspólnie z dziewczynami postanowiliśmy, że musimy zacząć życie w nowym miejscu- odpowiedziała.- Trafiło na Nowy Orlean, ponieważ słyszeliśmy, że to miasto słynące z wampiryzmu i bardzo specyficznego klimatu.
- Rzeczywiście posiada swój urok- uśmiechnąłem się.- Jednak dlaczego postanowiłaś opuścić Mystic Falls?- zapytałem zaciekawiony.
- Wiesz moje stosunki z Damonem i Stefanem nie ułożył się najlepiej- widać było, że posmutniała.- Nie chciałam stawać między braćmi, więc zdecydowałam, że nie mogę być w związku z żadnym z nich- słuchałem jej bardzo uważnie.- Jednak wszystko się skomplikowało, ponieważ Damon wyłączył swoje uczucia i nagle zniknął. Wiem, że Stefan pojechał za nim, aby mu pomóc- chwyciłem ją za rękę, aby dodać otuchy.- Elijah myślisz, że dobrze zrobiłam?
- Sądzę, że to było bardzo rozsądne- odpowiedziałem.- Wiesz, że ostatnio Stefan przyjechał do Nowego Orleanu- spojrzała na mnie zdziwiona.- Przyjechali wspólnie z Rebeką.
- Z Rebeką?- zapytała zszokowana.- Co on robi z Rebeką?
- Przyjechali właśnie, nie mam pojęcia co razem robią- odpowiedziałem spokojnie.- Wydaje mi się, że łączy ich jakaś silna zażyłość, przykro mi- dodałem szybko.
- To przecież nie twoja wina- odparła smutno.- Jak wygląda sytuacja w twojej rodzinie?
- Pewne sprawy zawsze będą nas różnić, znasz Klausa i wiesz jaki ma porywczy charakter- odpowiedziałem.- Kol jest zbyt lekkomyślny i muszę go wiecznie pilnować, a Rebekah no cóż to nastolatka od zawsze i taka już pozostanie, jednak ona szuka tylko miłości i akceptacji.
- Klaus stara się o względy Caroline, a Kol kilka razy spotkał się z Bonnie- powiedziała Elena z uśmiechem.- Myślisz, że coś z tego wyjdzie?
- Niestety, nie mam pojęcia- odparłem wymijająco.
- A co z Tobą i Katherine?- nie miałem ochoty rozmawiać na ten temat.
- Nasze drogi się rozeszły. Nie potrafiliśmy się dogadać. Nie rozmawiajmy o tym.
- Kochasz ją?- zapytała.
- Prosiłem żebyśmy o tym nie rozmawiali- odparłem, a ona chwyciła mnie mocniej za rękę.
- Kogo moje piękne oczy widzą- usłyszałem drwiący głos i odwróciłem się gwałtownie.

***

- Katerina, co ty tutaj robisz?- zapytałem będąc jeszcze w nie małym szoku.
- Przeszkadzam gruchającym gołąbeczką- odpowiedziała ironicznie. Puściłem rękę Eleny i podniosłem się z zajmowanego krzesła.
- Proszę cie nie ironizuj- napomniałem ją.- Nic złego nie robiliśmy, to tylko rozmowa.
- Rozmowa, rozmową, a ty- tutaj wskazała na Elenę- możesz sobie już pójść, teraz ja zajmę się Elijah'ą.
Elena oddaliła się tuż po szybkim pożegnaniu. Odczekałem parę minut, aż byłem pewny, że odeszla na tyle daleko żeby nas nie usłyszeć.
- Co ty tutaj robisz?- to pierwsze pytanie jakie wpadło mi do głowy.
- Czy to jest pierwsza rzecz o jaką chcesz mnie zapytać?- odpowiedziała pytaniem.
- Nie, po prostu nie rozumiem dlaczego tak ryzykowałaś pojawiając się tutaj- nagle wpadłem w panikę.- Klaus marzy o tym żeby wreszcie cie dopaść.
- Myślisz, że mogłam spokojnie siedzieć i patrzeć jak Elena Gilbert powoli zajmuję moje miejsce- zaczęła iść w stronę wyjścia.- Ile ona dla ciebie znaczy?- zapytała nagle, kiedy zaczęliśmy przechadzać się ulicami Nowego Orleanu.
- Jest bardzo miła i uczciwa- musiałem się zastanowić.- Zawsze starałem się być z nią szczery i zaprzyjaźniliśmy się.
- Przyjaźń? Zapomniałeś już jaka jest bez uczuć?- nie chciałem o tym rozmawiać.
- Nie zapominaj, że ty także nie jesteś święta- napomknąłem.- Masz na rękach dużo więcej krwi niż ona- przypomniałem jej.
- Ja jednak nigdy temu nie zaprzeczałam- zaczęła podnosić głos.- Ona za to udaję aniołka! Kocham cie Elijah i nie chce cie stracić przez mojego sobowtóra.


- Doskonale wiesz, że od zawsze mam do ciebie wielką  słabość- chwyciłem ją za rękę.- Pojawienie się w moim życiu Eleny nie zmieni moich uczuć względem twojej osoby- pocałowałem ją.


- Tęskniłem za Tobą- powiedziałem z ustami przy jej ustach.- Kocham Cie Katherine.
- Mam taką nadzieję- odparła z uśmiechem.

Katherine:

- Dlaczego tak usilnie próbujesz być mną?- zapytałam Eleny, przysiadając się do niej na ławce.
- Być tobą?- zapytała zszokowana.- Nigdy nie chciałabym być równie zimą suką jak ty- odpowiedziała z uśmiechem. Złapałam ją za gardło.
- Czyżby?- przycisnęłam ją mocniej.- Spójrzmy, najpierw bracia Salvatore, bawiłaś się nimi obydwoma w bardzo podobny sposób co ja, a teraz próbujesz zająć moje miejsce przy boku Elijah'y- wysyczałam przez zaciśnięte zęby.- Ale coś ci powiem, jeżeli zbliżysz się do niego na odległość mniejszą niż sto metrów, zrobię ci o wiele większą krzywdę- puściłam ją, wstałam i otrzepałam ubranie.
- Ktoś jest zazdrosny- powiedziała Elena, pocierając szyję.
- Grzecznie cie ostrzegłam- odpowiedziałam na pożegnanie.- Nie pogrywaj ze mną.
___________________________________________________
Trzymajcie nowy rozdział, miał się ukazać jutro ale nie mogłam się powstrzymać i jest dzisiaj. Mam nadzieję, że wam się podoba i jest nieco dłuższy. Milena masz Katherine, miała pojawić się nieco później ale cóż jakoś tak wyszło. Jeszcze jedno, możliwe, że rozdziały będą trochę częściej, ponieważ zauważyłam, że ta długa przerwa między jednym a drugim nie służy popularności bloga.
Teraz proszę o komentarze:)

Obserwatorzy

Szablon by Selly