piątek, 29 maja 2015

Rozdział 20

Elena:

- Yhym- słyszałam chrząknięcie.- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chyba powinniście usłyszeć co Gia ma nam do powiedzenia- dodał zmieszany Stefan.
- Ty to masz wspaniałe wyczucie czasu- prychnął Damon.- Jednak miejmy nadzieję, że to coś ważnego- wziął mnie za rękę i ponownie weszliśmy do rezydencji Mikaelsonów.
- Gia, co się stało?- zapytałam zaciekawiona.
- Znam tego mężczyznę z czarownik spojrzeliśmy na nią pytająco.- Kilkanaście lat temu szabat Gemini, wygnał że swojego kręgu kilku czarowników. Jednym z nich był Aron, facet, który stanowił wielkie zagrożenie dla całej naszej społeczności, szczególnie biorąc pod uwagę jego niezwykłe zdolności- wszyscy słuchaliśmy w skupieniu.- Jest heretykiem, wampirem ze zdolnościami czarownika.
- Przecież to niemożliwe- powiedział Klaus.- Wampiry nie mogą być czarownikami, to jakieś brednie.
- Żadne brednie, to potwierdzone historycznymi dowodami- odpowiedziała.- W naszej historii zdarzyło się kilka takich przypadków.
- Jednak powiedz mi jedno, jak to możliwe, że facet mnie zna, skoro z tego co pamiętam nawet go nie spotkałem- powiedział Klaus.- Szczerze mówią, nigdy nawet nie słyszałem o czymś takim jak heretycy- dodał z powątpiewaniem.
- Wiedziałam, że mi nie uwierzycie- powiedziała.- Dlatego przyniosłam to-  położyła na stole wielką księgę.- W niej moja rodzina zapisała wszystkie wskazówki odnośnie heretyków. Pierwsza wzmianka pojawiła się w tysiąc osiemset dziewięćdziesiątym roku. Niejaki Hector Olivares, chciał za wszelką cenę uwieść przywódczynie szabatu, jednak nic z tego nie wyszło, ponieważ ojciec dziewczyny o wszystkim się dowiedział i wygnał go z naszego stowarzyszenia.
- Dlatego, nie powiedziałaś nam o tym wcześniej?- zapytał Elijah.- To jedno z najważniejszych odkryć od zniknięcia Kola.
- Nie przypuszczałam, że to może być istotne- odpowiedziała.- W końcu, Klaus sam powiedział, że nigdy w życiu nie spotkał Arona.
- W takim razie powiedzcie co teraz zrobimy?- zapytałam.- Chyba nie zamierzamy tak bezczynnie siedzieć i czekać całego tygodnia?- zapadła kompletna cisza.
- Patrzcie, patrzcie, Elena Gilbert zaczęła się interesować ważnymi sprawami, nie tylko sobą- zakpił ze mnie Klaus.
- Wyluzuj stary- stanął w mojej obronie Damon.- To nie jest wina Eleny, że jakiś dupek chce Cie dopaść.
- Uspokójcie się- wszedł im w słowo Elijah, widząc że szykuje się awantura. Nagle ktoś zaczął walić do drzwi, a on wyszedł, żeby otworzyć.

Elijah:

Sytuacja powoli jednocześnie wyjaśniała się i komplikowała. W końcu wiedzieliśmy kto porwał Kola, ale nikt nie wiedział dlaczego niejaki Aron chce dopaść Klausa. Brak porozumienia w grupie również niczego nie ułatwiał. Widać było, że między Eleną, a Damonem ponownie pojawiło się uczucie, szczególnie po jego reakcji na atak Klausa, względem dziewczyny. Jednak cała sytuacja została przerwana nagłym pukaniem do drzwi, wyszedłem do przedpokoju, żeby otworzyć. Kiedy to zrobiłem w moje ramiona wpadł nie kto inny, a Kol.
- Braciszku, pomóż mi- powiedział tylko i stracił przytomność.
- Chodźcie tutaj szybko!- zawołałem, pierwszą osobą przy mnie była Bonnie.- On potrzebuje natychmiastowej pomocy, dajcie mi krew.
Klaus, pomógł mi przenieść Kola na kanapę. Wyglądał okropnie , ale żył. Żył, a to było najważniejsze. Objąłem płaczącą Bonnie ramieniem.
- Nie martw się, Kol żyje teraz wszystko będzie już tylko lepiej- powiedziałem do niej.
- Cały czas na to czekałam i wierzyłam- powiedziała.- Powiedz jeszcze raz, że wszystko było dobrze, muszę się upewnić.
- Będziecie mieli razem bardzo wspaniałe życie- powiedziałem.- Wszystko się ułoży, zobaczysz- uśmiechnęła się przez łzy.
- Ty i Elena, chyba nic z tego nie będzie- powiedziała.- Jest mi przykro, że Katherine, również okazała się kłamczuchą.
- Kathe...Katherine- wymamrotał Kol.- Kath...ona mi pomogła- wszyscy byliśmy w szoku.
- Kol, czy ty wiesz co mówisz?- zapytałem, zszokowany.- Katherine, współpracuje z twoim porywaczem- powiedziałem.
- Elijah, ja wiem co mówię- rzeczywiście wyglądał na całkowicie przytomnego.- Katherine, zaczęła mi pomagać, jakieś trzy tygodnie temu, kiedy tylko się pojawiła- zgadzało się to z tym, jak wysłaliśmy ją jako przynętę.
- To dla niej takie typowe- powiedział Klaus.- Zwyczajnie gra na dwa fronty, żeby w razie porażki ktoś ją uratował.
- Mylisz się- powiedział Kol, bardzo stanowczo biorąc pod uwagę jego stan.- Elijah, ona kazała powiedzieć, że Cie kocha i musiała tak postąpić dla waszego dobra.
- Musimy ją odnaleźć- powiedziałem.- I to jak najszybciej, zanim ten cały Aron, zorientuje się, że Katherine miała coś wspólnego ze zniknięciem Kola.
- Nie wierzę, dajesz się jej omotać wokół palca, nawet jak nas zdradza i wystawia na porażkę jakiemuś Heretykowi, z którym nawet nie wiemy jak walczyć- powiedział Klaus.- Spojrzałem na niego poważnie.- Dobrze, dobrze mamy jeszcze siedem dni na skonstruowanie konkretnego planu.
- Zabierajmy się do roboty, zanim będzie za późno- powiedziałem, zostawiając wszystkich samym sobie.

Jakiś czas później:

- Potrzebujesz rozmowy?- usłyszałem za plecami.- Wiem, że między nami jest teraz mnóstwo niewyjaśnionych spraw- powiedziała Elena.- Jednak jeżeli czegoś potrzebujesz, wystarczy, że powiesz.
- Dziękuje Ci- powiedziałem, zapadła pełna napięcia cisza.- Widzę, że jesteś szczęśliwa z Damonem- dodałem dla rozładowania atmosfery.- Cieszę się z twojego szczęścia.
- Owszem zaczynamy teraz wszystko od nowa- powiedziała zakłopotana.- Jednak, ja nie przyszłam tutaj, żeby rozmawiać o moim związku, tylko o twoich problemach, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
- Eleno, to jest bardzo niezręczne- powiedziałem.- Dobrze, widząc twoją minę nie potrafię odmówić- uśmiechnęła się i ja również.- Słyszałaś co mówiła Gia, a później Kol. Rozumiesz, że ja zdążyłem się już oswoić z myślą, że Katherine wszystkich okłamała i tak naprawdę wszystko ukartowała, a nagle wraca Kol i mówi, że go uratowała oraz naraża siebie, żebyśmy mieli więcej czasu na przygotowanie planu. Jestem teraz bardzo oszołomiony.
- To w pełni zrozumiałe- powiedziała.- W końcu, nie co dzień ktoś dowiaduje się najpierw o zdradzie ukochanej, nawet jeżeli tylko rzekomej, a później, że to było częścią większego planu- dodała.- Jednak nie martw się, kiedy to wszystko dobiegnie końca, będziecie razem szczęśliwi, zobaczysz. Chce żebyś wiedział, że nie mam do Ciebie żalu o miłość do Katherine- powiedziała z uśmiechem.- Teraz kiedy zaczęłam ponownie spotykać się z Damonem, w pełni to zrozumiałam. Dlatego zastanawiałam się co można dla was zrobić, teraz już mam pomysł- spojrzałem na nią zaciekawiony.- Pomyślałam, że to ja wejdę w miejsce Katherine. Poczekaj- dodała, widząc, że już otwieram usta, żeby się sprzeciwić.- W końcu wy nadstawiacie karku cały czas, najwyższa pora się odwdzięczyć.
- Uważam, że to najgłupszy pomysł, na jaki mogłaś wpaść- powiedziałem poważnie.- Eleno, przecież to i tak nie wpłynie na sytuacje. Co z tego, że Katherine, będzie bezpieczna, skoro Ciebie będzie trzeba ratować?- zapytałem retorycznie.- Znajdziemy inny sposób, poza tym za tydzień mamy się spotkać z ty Aronem, zapewniam Cie, że uda nam się pokonać tego faceta. W końcu, kiedy Kol dojdzie do siebie, będzie nas piątka, cztery Pierwotne wampiry i Hybryda.
- Wy zamierzacie pójść tam sami?- zapytała, widać było, że jest zszokowana.
- A co myślałaś?- odpowiedziałem pytaniem.- Oczywiste jest, że nie możemy narażać innych, w końcu ta sprawa was nie dotyczy.
- Wy chyba zwariowaliście!- aż gotowała się ze złości.- Nie myślcie sobie, że pozwolimy wam tam pójść, jak wilkowi na pożarcie. Założę się, że Bonnie i Gia będą chciały wziąć w tym udział, a jeżeli one pójdą, ja nie zamierzam siedzieć tutaj i czekać na wiadomość o waszej grupowej śmierci.
- Eleno, to nie jest zabawa- powiedziałem.- Możliwe, że będziemy musieli tam walczyć, a nawet nie wiemy, nie znamy potęgi Arona.
- Postanowiliście, więc że piątka władczych Mikaelsonów, sama sobie ze wszystkim poradzi- powiedziała.- To u was takie typowe, a myślałam, że tylko Klaus ma przerośnięte ego- znów zaczynała się denerwować.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam- powiedziała Caroline.- To leżało przed domem, Elijah jest zaadresowane do Ciebie. Pomyślałam, że to może być ważne.
- Myślę, że powinieneś to przeczytać w samotności- powiedziała Elena i zabrała Caroline ze sobą.
Rozerwałem kopertę i wyjąłem z niej list, a właściwie bardzo krótki liścik.

Kochany Elijah,

Wierzę, że Kol przekazał Ci moją wiadomość.
Ja również tam będę.Wszystko rozegra się przy
grobowcu czarownic Gemini, bądźcie ostrożni.
On niczego się nie domyśla, jest bardzo potężny.
Potrzebujecie wszystkich możliwych sił.

Kocham Cie twoja Katherine

Wiedziałem, że będzie bardzo ciężko, ale miałem o co walczyć.

__________________________________________________________
Kochani jeszcze tylko dwa rozdziały, a właściwie jeden plus zakończenie. Jak obstawiacie, co się wydarzy? Dzielcie się przemyśleniami i piszcie jak się podoba rozdział.

ZDAŁAM W PONIEDZIAŁEK SESJE MAM JUŻ WAKACJE:)

poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 19

Elena:

- Stefan, możesz mi powiedzieć co się teraz dzieje?- zapytałam.- Do Caroline, nie mogę się dodzwonić, a wiesz jak teraz wyglądają moje stosunki z Elijah'ą o Klausie już nie wspominając- powiedziałam.
- Tylko się nie wściekaj- odpowiedział.- Ale Klaus, wciągnął do planu Katherine- przypuszczałam, że tak będzie.- Dzisiaj jest impreza, na której ją wprowadzimy. Wszyscy po cichu wierzymy, że to sprowokuje tego całego A do jakiegoś ruchu.
- Dlaczego to Katherine, jest przynętą?- zapytałam.- Wszyscy mówią, że jej stan jest nadal kiepski. Nie uważacie, że to dość ryzykowne? W końcu facet jest bardzo spostrzegawczy, czy to nie jest naiwne, żeby wierzyć, że tego nie przewidział?
- Wszystko to tylko płonne nadzieje, ale przecież nie możemy siedzieć i czekać, aż Kol sam wróci- odpowiedział.- Przecież facet musi w końcu popełnić jakiś błąd, nikt nie jest nieomylny, spójrz tylko na Klausa- dodał.- Eleno, przepraszam za niedyskrecje, ale odchodząc od obecnej sytuacji, jak wygląda sprawa między Tobą, a Elijah'ą?- zapytał.- W końcu wyglądaliście na szczęśliwych, a teraz nawet nie rozmawiacie, czy to ma coś wspólnego z Katherine?
- Stefan, jesteśmy przyjaciółmi, ale nie chcę po raz kolejny o tym rozmawiać- powiedziałam.- Powiem tyle, to już koniec, nic z tego nie będzie.
- Eleno, nie wiem co teraz powinienem powiedzieć- odparł.- Jednak pytam, ponieważ zauważyłem, że ostatnio ponownie zbliżyliście się z Damonem.
- Rzeczywiście w ostatnim czasie bardzo mnie wspierał, ale czy Ci to przeszkadza?- zapytałam.
- Nie chodzi o to, że mi to przeszkadza- powiedział.- Tylko zrozum, nie chce, żeby Damon robił sobie jakieś złudne nadzieje. Sama rozumiesz, dopiero co udało nam się go przywrócić i teraz nie mam siły robić tego jeszcze raz- doskonale to wiedziałam.
- Nie masz się o co martwić- odparłam.- Nie mam zamiaru ponownie ranić twojego brata. Teraz wybacz, ale wiesz może gdzie jest Bonnie? Przez swoje ostatnie zachowanie okropnie ją zaniedbałam, a ona teraz potrzebuje dużego wsparcia.
- Z tego co wiem, jest u Caroline- odpowiedział.- Poszła zobaczyć chłopca. Nie martw się Elijah'y nie ma teraz w domu- dodał, widząc moją przerażoną minę.
- W takim razie, pójdę do Mikaelsonów- odpowiedziałam.- Ja również jeszcze nie widziałam małego. Jesteśmy w kontakcie- dodałam, wychodząc.

Kilka minut później:

- Dzień dobry- zawołałam, otwierając drzwi.- Jest ktoś w domu?- zapytałam, kiedy nikt się nie odpowiedział.- Tutaj Elena, Caroline, Bonnie, jesteście?
- Eleno, na górze- usłyszałam głos Bonnie. Weszłam po schodach do pokoju dziecinnego. Dziewczyny bawiły się, z jak na moje oko bardzo małym dzieckiem.
- Czy ten mały dżentelmen nie jest jeszcze za młody, żeby machać mu przed oczami jakąś grzechotką?- zapytałam z uśmiechem.\
- Spójrz tylko, jaki jest szczęśliwy- powiedziała Bonnie.- W końcu taki malutki to on już nie jest.
- Nie?- zapytałam ze zdziwieniem.- Wygląda jakby za chwile miał się połamać. Caroline, nie boisz się, że coś mu się stanie?- zapytałam.
- Eleno, Leo ma już kilka tygodni i jest bardzo, ale to bardzo absorbującym mężczyzną- odpowiedziała, jednocześnie głaskając chłopca po policzkach.
- Mogę go wziąć na ręce?- zapytałam.- Jest naprawdę piękny- powiedziałam, kiedy Caroline pokiwała głową  na zgodę i podała mi Lea.
- Eleno, czy coś się stało?- zapytała Bonnie.- Bardzo rzadko nas ostatnio odwiedzasz, więc jestem ciekawa, czy coś się u Ciebie zmieniło.
- Nie tylko chciałam...ja...- zaczęłam się jąkać.- Dziewczyny wiem, że w ostatnio zachowywałam się jak rozwydrzona gówniara i nie interesowałam się w ogóle waszymi sprawami, ale chce to teraz naprawić i przepraszam- powiedziałam.
- Eleno, rzeczywiście ostatnio byłaś wielkim samolubem- powiedziała Caroline.- Jednak jesteś naszą przyjaciółką i kochamy Cie, więc myślę, że uzyskałaś przebaczenie- dodała z uśmiechem.
- Ja również was kocham dziewczyny- przytuliłam je obie.- Zacznijmy, więc od tego co się aktualnie dzieje. Słyszałam, że coś się ruszyło w sprawie Kola. Na czym stanęło? Wiecie już gdzie on jest?- zapytałam.
- Właściwie nie wiemy nic, to była tylko zmyłka tego A- powiedziała Bonnie.- Z tego co wiem, wszyscy oglądali już nagranie, które zostawił, jednak nikt nie chce mi nic powiedzieć- dodała, spojrzałam na Caroline, nieznacznie pokiwałam głową, żebym już nie drążyła dalej tematu.
- Caroline, co wy z Klausem zamierzacie zrobić z małym?- taktownie przeszłam do kolejnej kwestii.- Chcecie go zatrzymać? Czy ty i on, no wiesz, jesteście razem?- zapytałam.
- To skomplikowane- odpowiedziała zmieszana.- Jeszcze nie wiem na czym dokładnie stoimy. Wiesz, niby wychowujemy razem Lea, ale przez to całe zamieszanie, nie miałam jeszcze okazji z nim o tym wszystkim porozmawiać wprost, jednak ustaliliśmy, że chłopiec zostaje z nami.
- Wiecie co dziewczyny- wtrąciła Bonnie.- Ja wezmę małego do ogrodu, potrzebuje chwili na świeżym powietrzu- wzięła Lea i wyszła, odczekałam, aż zamknie za sobą drzwi wejściowe.
- Caroline, widziałaś to nagranie?- zapytałam.- Wiesz, co na nim jest? Po twojej minie wnioskuje, że nie jest dobrze.
- Eleno, Kol najprawdopodobniej jest już teraz martwy- odpowiedziała.- Powiem Ci, że takich tortur jeszcze w swoim życiu nie widziałam, to straszne, ale nie potrafię tego powiedzieć Bonnie.
- Nie powinna wiedzieć, przynajmniej do czasu, aż wszystko się wyjaśni- powiedziałam, chociaż po tym co mówiła, a zwłaszcza w jaki sposób to mówiła, wiedziałam, że jest naprawdę źle. Co w tej sytuacji robią pozostali?
- Wszystko co tylko jest możliwe- powiedziała.- Jednak teraz, jedyną naszą nadzieją jest Katherine, ale jeszcze nic się nie dzieje, poza tym Eleno, mówiąc szczerze nie mam zaufania do tej kobiety, w końcu ile razy udowodniła, że jest podłą manipulantką, dbającą o własny interes?- zapytała retorycznie.
- Rzeczywiście myślisz, że ona nie wie kim jest ten A?- zapytałam.- Wiem, wiem pewnie teraz myślisz, że przemawia przeze mnie zazdrość, ale to nie to, ja boję się tylko, że ona nas zdradzi, a wróg zmiecie nas z powierzchni ziemi. Boję się, że nasza walka pójdzie na marne i skończymy jako zwęglone zwłoki.
- Wiem o czym mówisz- odpowiedziała.- Odkąd jest z nami Leo, cały czas zastanawiam się czy uda nam się to przetrwać. Czy Klausowi uda się to przeżyć, żeby mógł mieć kiedyś prawdziwy dom, mógł być dobrym ojcem, tak różnym od Mikaela, żeby miał chociaż na to szansę.
- Caroline, nie musisz udawać takiej silnej- odpowiedziałam.- Kiedy w moim życiu pojawiły się wampiry, myślałam, że gorzej już być nie może, ale teraz wiem, że jednak może. Mam nadzieję, że za kilka lat, będziemy to wspominać jako jeden z gorszych koszmarów.
- Eleno, czy to jest tylko jeden z koszmarów?- zapytała.- To ty zawsze mówisz, jaki to wampiryzm jest straszny, ja owszem uważam, że zmienił mnie na lepsze, jednak czasami zastanawiam się jakby wyglądało moje życie, gdybym nadal była człowiekiem. Czy miałabym rodzinę, męża może dzieci. Ja również momentami jestem słaba, a szczególnie teraz kiedy zostałam odsunięta od wszystkich ważnych spraw.
- I wreszcie widzę prawdziwą Elenę Gilbert i Caroline Forbes- powiedziała Bonnie, wchodząc do pokoju.- Wiecznie kontrolujące wszystko dziewczyny- uśmiechnęła się, a my ją przytuliłyśmy.

Elijah:

- Nie sądzisz, że Katherine mogła nas zrobić w balona?- zapytał Klaus, kiedy po dwóch tygodniach nic się nie wydarzyło.- Może rzeczywiście zbyt szybko zaufaliśmy jej dobroci i nagłemu nawróceniu.
Nie wygaduj takich głupot- powiedziałem, chociaż sam zaczynałem zastanawiać się czy Katherine wszystkich nie oszukała. Moje wątpliwości pogłębiał fakt, że od dwóch dni wszystkie informacje otrzymywaliśmy od Marcela, a nie jak do tej pory bezpośrednio od niej. Bardzo mnie to niepokoiło, ale nie chciałem nikomu o tym mówić.- Katherine, na pewno się odezwie, przecież wie, że cały czas ma za sobą ogon.
- Może i masz rację- odpowiedział.- Ja jednak wolę dmuchać na zimne i mam plan B, o którym rozmawialiśmy- spojrzałem na niego pytająco.- Mianowicie, mamy w zanadrzu Devinę.
- Mówisz o tej młodej czarownicy ze żniw?- zapytałem.- O tej, która kontroluje całą magię we Francuskiej Dzielnicy?- pokiwał głową.- Marcel, zgadza się na to,żeby ją wykorzystać?
- Umówiliśmy się, że w razie potrzeby nam pomoże- odpowiedział.- Jednak nie to jest najważniejsze, Devina wyczuje kiedy facet będzie coś kombinował, oczywiście jeżeli to będzie coś z magią.
- Powiedz mi w takim razie, dlaczego nie skorzystamy z jej pomocy już teraz?- zapytałem.
- Braciszku, jaki ty jesteś niedomyślny- prychnął.- Jak to dlaczego, ta cała sprawa, pomoże nam ocenić intencje Katherine- powiedział.
- No tak, mogłem się tego domyślić- odpowiedziałem.- Poczekaj chwilę- odebrałem telefon.- Słuchaj Klaus, do rezydencji dotarła jakaś kolejna płyta z nagraniem, podobno dotyczy Katherine.
- W takim razie, chodźmy tam jak najszybciej- odpowiedział. Dotarliśmy do naszego domu w przeciągu mniej niż kwadransa. Wszyscy już tam byli.
- Powiecie nam w końcu o co chodzi?- zapytałem, kiedy nikt nie kwapił się żeby nam to wyjaśnić.
- Elijah, słuchaj to co zobaczysz może zaboleć- powiedziała Caroline.- Ty Klaus, przyjrzyj się temu bardzo uważnie, a zanim to włączę, przeczytajcie to- podała nam kolejny list.

Widzimy się za tydzień, o północy na cmentarzu.
Taka moja mała rada, lepiej dobierajcie sojuszników.
Wasz A.

- Co to wszystko znaczy?- zapytałem, ale Caroline bez słowa włączyła odtwarzacz.

- Mówię Ci, oni są tacy naiwni, że uwierzyliby, że zamieniłam się w królika- na nagraniu była Katherine.
- Dobra robota, naiwniacy nikt nie znika z dnia na dzień, a później nie wraca z amnezją- powiedział, całkowicie nieznany mi facet.- Co prawda, zadziałało to względem tego idioty Salvatore, ale byłem pewny, że ty się zgrywasz, w końcu jesteś Katherine Pierce, a to zobowiązuje- dodał.- Za tydzień, o północy, pamiętajcie- nagranie się urwało

- Elijah, bardzo mi...- zaczął Klaus.
- Dość- przerwałem mu.- Chce być teraz sam- nie czekając na ich reakcje wyszedłem. Czułem jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Miałem wszystkiego po dziurki w nosie.

Elena:

- Pewnie się cieszysz- usłyszałam za sobą głos Damona, odwróciłam się.- Tym, że Katherine okazała się zdrajczynią. Elijah, teraz cierpi, ale może kiedy dojdzie do siebie, będziecie mieli szanse na bycie razem.
- Tysiąc razy mówiłam Ci, że to nie jest możliwe- powiedziałam, przysiadając się do niego.- Dla twojej wiadomości, wcale się nie cieszę, że Katherine jest zdrajczynią, nie chce żeby Elijah cierpiał, nawet jeżeli jego szczęście, miałoby pochodzić od Katherine- dodałam.- Poza tym, ostatnie wydarzenia uświadomiły mi, że moje szczęście jest gdzieś indziej- spojrzał na mnie pytająco.- Damon, to ty jako jedyna osoba byłeś przy mnie kiedy przechodziłam trudne chwile, co pozwoliło mi zrozumieć, że chciałabym spróbować jeszcze raz. Co ty na to?- zapytałam, kiedy nie odpowiedział.
- Eleno, wiesz, że ja...Ja nadal Cie kocham- odpowiedział po chwili.- Oczywiście, że chce zacząć od nowa- uśmiechnął się.- Damon Salvatore, miło mi- wyciągnął rękę.
- Elena Gilbert, mnie również jest miło pana poznać- pocałowałam go.
________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ja jestem zadowolona. Jeszcze trzy rozdział i będzie koniec, mam wszystko napisane, więc pewnie za dwa tygodnie pojawi się kolejny. KOMENTUJCIE...

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 18

Elijah:

- Masz jakiś konkretny plan?- zapytałem, kiedy Klaus, przedstawił mi aktualną sytuacje. Byłem rozkojarzony ostatnimi wydarzeniami, a do tego wszystkiego dochodził jeszcze ten cały A i brak jakichkolwiek informacji o Kolu.
- Tak się składa, że owszem mam- odpowiedział.- W końcu facet zna już Katherine i zapewne za wszelką cenę nie chce, żeby sobie coś przypomniała- wiedziałem już do czego on zmierza.- Musimy wykorzystać ją jako wabika. W innych okolicznościach wybrałbym Elenę, ale z wiadomych względów- spojrzał na mnie bardzo jednoznacznie.- Jest to niewykonalne.
- W takim razie wybrałeś, Katherine- zauważyłem.- Klaus, czy ty już całkowicie straciłeś rozum?- zapytałem nie mogąc uwierzyć własnym uszom.-Nie możemy przecież narażać jej na niebezpieczeństwo tylko dlatego, że twój wróg chce Cie dorwać. To są twoje problemy, to przez Ciebie porwano Kola, więc sam to załatw bez wysługiwania się innymi- powiedziałem.- Moim zdaniem nawet nie powinieneś czegoś takiego proponować, ale decyzja należy do Katherine- dodałem.- Wiedz jednak, że to mi się wcale nie podoba.
- Dobrze braciszku- powiedział.- Katherine, czuje się już na tyle dobrze, że możemy wypuścić ją z domu. Zapytam co ona o tym sądzi i wtedy razem zdecydujemy co robić dalej. Elijah, przepraszam za niedyskrecje, ale czy twoja reakcja oznacza, że wybrałeś właśnie ją?- zapytał.
- Klaus, trudno mi w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie- powiedziałem.- W jednej chwili kocham Katherine, wiesz kiedy jest taka miła i wyrozumiała, ale kiedy tylko zaczynają się nasze problemy ona znów jest taka bezwzględna, a wtedy pojawia się Elena ze swoim spokojem i ciepłem i staje się w takiej sytuacji zupełnie zagubiony- dodałem.- Mam nadzieje, że wszystko jakoś samo się ułoży, wiesz, że nie należę do osób, które miewają problemy sercowe, a później użalają się nad sobą.
- Co Ci mam właściwie powiedzieć?- zapytał retorycznie.- Pozwól, że wyrażę swoje zdanie, według mnie ty i Elena jesteście jakby z innych bajek i mimo, że nienawidzę Katherine, uważam że to przy niej byłeś bardziej szczęśliwy, wiesz ona nadawała waszemu związkowi odrobinę szaleństwa, przez co był bardziej zrównoważony. Powinieneś zastanowić się, czy Elena nie była tylko osobą, która miała wypełnić pustkę w twoim życiu, a teraz kiedy okazało się, że Katherine nie zniknęła z własnej woli, nie uświadomiłeś sobie, że tak naprawdę czekałeś tylko na to, że okaże się niewinna.
- Niklaus Mikaelson, mój młodszy brat, będący jednocześnie Pierwotną Hybrydą, której boją się wszystkie stworzenia świata, daje mi teraz rady odnośnie postępowania wobec kobiet- powiedziałem.- Dobrze, teraz jednak skupmy się na naszym bracie i planie odnośnie tego całego A. Mam już wszystkiego dość, więc zróbmy to szybko i miejmy już to za sobą- dodałem.
- Masz racje- odpowiedział.- Poczekaj chwile- zadzwonił jego telefon, przez moment rozmawiał, a później z uśmiechem powiedział.- Mamy wreszcie jakieś ślady po Kolu- spojrzałem na niego zaciekawiony.- Gia i Bonnie, odnalazły miejsca, w których są ślady krwi naszego brata, więc wystarczy je przestudiować, żeby udało się nam ustalić jakiś punkt odniesienia, miejsca w którym może być przetrzymywany. Za moment zadzwonię do Rebeki i Stefana, żeby wszystko sprawdzili, a my pójdziemy do Katherine z nadzieją, że zgodzi się zostać przynętą- dodał i już wybierał numer do naszej siostry.

Damon:

- Chyba nie zamierzasz spędzać tak całej wieczności, co?- zapytałem, wchodząc do pokoju, w którym spała Elena.- Nastał słoneczny dzień- powiedziałem, odsłaniając okna.- Eleno, no dalej wstawaj- zabrałem jej kołdrę.- Wreszcie coś się ruszyło w sprawie Kola- nadal żadnej reakcji.- Powinnaś być teraz przy swojej przyjaciółce, a nie użalać się nad sobą, w końcu na Elijah'y świat się nie kończy.
- Tutaj nie chodzi tylko o Elijah'ę- wybełkotała.- Chodzi o mnie, to ze mną jest coś nie tak. Zawsze chciałam tego co miała Katherine- powiedziała.- Jednak, kiedy już to dostawałam nigdy nie potrafiłam
tego docenić. Spójrz tylko, miałam miłość twoją i Stefana, straciłam na koniec was obu, a kiedy zaczęłam się spotykać z Elijah'ą, jego również nie potrafiłam zatrzymać- zaczęła płakać.- Jednak, teraz myślę, że to wszystko było tylko po to, żebym mogła poczuć się lepiej jako wampir, naiwnie myślałam, że on może uczynić mnie kimś lepszym- przytuliłem ją.
- Moim zdaniem, powinnaś się nad wszystkim zastanowić- powiedziałem.- Wystarczy, że trochę zaangażujesz się w sprawy innych, a pogodzenie się z wampiryzmem, przyjdzie samo.
- Prawdziwy z Ciebie przyjaciel- powiedziała.- Dziękuje Ci, za to wszystko co dla mnie robisz.
- Zawsze do usług, madame- odparłem z uśmiechem.

Bonnie:

- To na pewno jakiś znak od Kola, on przewidział, że będziemy go szukać- powiedziałam.- Musi gdzieś tutaj być, jestem tego pewna. Wystarczy tylko poszukać.
- Ty naprawdę uważasz, że ten cały A mógłby być, aż tak nieostrożny?- zapytała Rebekah.- W końcu nie mogliście go bezpośrednio namierzyć, co jeżeli to pułapka?
- Jest nas zbyt dużo, żeby mógł zaatakować- powiedziała Gia.- Dwie czarownice i dwójka wampirów to zbyt wiele, nawet dla całej grupy wilkołaków. Teraz przestańcie gadać, tylko chodźmy tą ścieżką- pokazała całą drogę polaną krwią.- Miejmy nadzieję, że to Kola.
Cała droga ciągnęła się w nieskończoność, nie mogłam się doczekać, aż dotrzemy do celu i czy właśnie tam będzie czekał na nas Kol. Niestety kiedy, udało nam się dotrzeć do jaskini, nikogo tam nie było.
Spójrzcie tutaj, to chyba wiadomość do nas- powiedziałam, kiedy znalazłam jakąś płytę DVD i dołączoną do niej kopertę.

Spóźniliście się...Jednak zostawiam wam małą niespodziankę...
Wiedzcie, że nawet cały szabat Gemini, nie jest w stanie
mnie powstrzymać...Niedługo przekażę kolejną wskazówkę...
Do zobaczenia...
Wasz A.

- Znów jest krok przed nami, on wszystko zaplanował- powiedziałam.- To wszystko było tylko po to, żeby nas zmylić.
- Musimy zobaczyć to nagranie- powiedział Stefan.- Wracajmy do domu, tutaj już raczej niczego nie znajdziemy, w końcu on wiedział, że dotrzemy w to miejsce.
- Czego on od nas chce?- zapytałam, zaczęło mi się zbierać na płacz.- Dlaczego on wybrał akurat Kola?- spojrzałam po wszystkich.
- To bardzo proste pytanie, ponieważ Kol jest najsłabszym ogniwem w rodzinie- odpowiedziała Rebekah.- Zawsze separował się od nas wszystkich, poza tym Klaus i Kol, byli w dawnych czasach najbardziej związani. Facet ewidentnie chce uderzyć w Klausa, ale nie mamy nawet pomysłu kim może być- powiedziała
- W takim razie została nam tylko nadzieja, że Katherine nam pomoże- skwitowałam.

Katherine:

- Jeżeli to jedyny sposób, żeby odnaleźć Kola oczywiście, że się zgadam- powiedziała,. kiedy Klaus i Elijah, wytłumaczyli mi aktualną sytuacje.- Rzeczywiście myślicie, że on mnie szuka?- zapytałam.- Co zrobicie, kiedy ten A będzie chciał mnie zabić? Wiecie w ogóle kim on jest? Wiecie co zrobić, kiedy coś się nie powiedzie? Mamy jakiś plan B?- miałam jednak wiele wątpliwości.
- Tłumaczyłem Klausowi, że to beznadziejny pomysł- powiedział Elijah.- Widzisz nawet Katherine wie, że coś tutaj nie gra- zwrócił się do Klausa.- Trzeba się wycofać zanim będzie za późno.
- Nie dramatyzujcie- powiedział Klaus.- Obiecuje, że Tobie Katherine nawet włos z głowy nie spadnie- mogłam, założyć się, że wolałby, żebym ją straciła.- Rozmawiałem z Marcelem, jego grupa będzie cały czas miała Cie na oku, poza tym ja również będę w pobliżu, żeby w razie potrzeby pomóc.
- Co mam właściwie zrobić?- zapytałam.- Mam po prostu zacząć się pokazywać? Przecież, to może potrwać całe wieki, a Kol nie ma chyba tyle czasy, żeby czekać na nasz ruch.
- To nasz jedyny punkt zaczepienia- powiedział.- Powiedz jeszcze raz wyraźnie, czy się na to decydujesz?- zapytał.- Jeżeli tak, to powinnaś zacząć bywać w mieście już dzisiaj, a tak się składa, że jest organizowana impreza z okazji pożegnania lata.
- W takim razie oczywiście, że się decyduje- odpowiedziałam.- Nie dość, że będę mogła pomóc Kolowi to jeszcze skorzystam na tym, w końcu wyjdę do ludzi.
- Skoro już wszystko ustalone, pójdę teraz do Marcela, żeby był na bieżąco- powiedział Klaus.- Wiedz, że on również będzie obecny na tej imprezie.

Elijah:

- Katherine, przypuszczam, że jesteś zmęczona, ale chciałbym porozmawiać- powiedziałem, kiedy Klaus zostawił nas samych.
- O co chodzi?- zapytała, z wyraźnym zaciekawieniem.- Myślałam, że to Klaus się wszystkim zajmuję.
- Bo tak jest- odpowiedziałem.- Bardzo się tym martwię, zgadza się, że Klaus przeważnie ma wszystko dopięte i pod kontrolą, ale przecież to jest niebezpieczne, w końcu nawet nie wiemy kim jest ta osoba. Jednak nie o tym chciałem rozmawiać- przerwałem.- Chodzi mi o...Chodzi mi o naszą sytuacje- spojrzała na mnie pytająco.- Chodzi mi o nas, o to co jest między nami. Katherine, wiem że jestem kiepskim mówcą, jeżeli chodzi o sprawy sercowe. Jednak teraz wszystko się skomplikowało, sam nie wiem co w tej chwili czuje, nie chce Ci niczego w tym momencie obiecywać, ale może w przyszłości, jeżeli nadal będziemy chcieli spróbować, może coś z tego będzie- nie wiedziałem, czy dobrze robię i czy nie będę tego żałował.
- Elijah, tak jak mówiłam Ci wcześniej, kocham Cie i rozumiem, że jest Ci teraz bardzo ciężko, dlatego powiem tak, jeżeli kiedy to całe szaleństwo dobiegnie końca nadal będziesz uważał, że to ja jestem kobietą, z którą chcesz spędzić wieczność, wtedy do tego wrócimy, dobrze?- zapytała.- Wiem o twojej kłótni z Eleną dlatego nie chce teraz o tym rozmawiać, w końcu nikt nie powinien podejmować decyzji pod wpływem emocji- dodała.
- Masz racje- odpowiedziałem po chwili.- Porozmawiamy o tym, kiedy rzeczywiście będzie już po wszystkim.- Jednak Katherine, proszę uważaj na siebie- powiedziałem odchodząc.
_________________________________________________
Rozdział jest, ale radzę nie sugerować się rozmową Elijah'y z Katherine, ponieważ sama jeszcze nie wiem czy mi coś nie wpadnie do głowy i nie zrobię z niej zdrajczyni. Jednak na następny musicie poczekać do końca miesiąca, mam egzaminy końcowe na uczelni.

Obserwatorzy

Szablon by Selly