poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 19

Elena:

- Stefan, możesz mi powiedzieć co się teraz dzieje?- zapytałam.- Do Caroline, nie mogę się dodzwonić, a wiesz jak teraz wyglądają moje stosunki z Elijah'ą o Klausie już nie wspominając- powiedziałam.
- Tylko się nie wściekaj- odpowiedział.- Ale Klaus, wciągnął do planu Katherine- przypuszczałam, że tak będzie.- Dzisiaj jest impreza, na której ją wprowadzimy. Wszyscy po cichu wierzymy, że to sprowokuje tego całego A do jakiegoś ruchu.
- Dlaczego to Katherine, jest przynętą?- zapytałam.- Wszyscy mówią, że jej stan jest nadal kiepski. Nie uważacie, że to dość ryzykowne? W końcu facet jest bardzo spostrzegawczy, czy to nie jest naiwne, żeby wierzyć, że tego nie przewidział?
- Wszystko to tylko płonne nadzieje, ale przecież nie możemy siedzieć i czekać, aż Kol sam wróci- odpowiedział.- Przecież facet musi w końcu popełnić jakiś błąd, nikt nie jest nieomylny, spójrz tylko na Klausa- dodał.- Eleno, przepraszam za niedyskrecje, ale odchodząc od obecnej sytuacji, jak wygląda sprawa między Tobą, a Elijah'ą?- zapytał.- W końcu wyglądaliście na szczęśliwych, a teraz nawet nie rozmawiacie, czy to ma coś wspólnego z Katherine?
- Stefan, jesteśmy przyjaciółmi, ale nie chcę po raz kolejny o tym rozmawiać- powiedziałam.- Powiem tyle, to już koniec, nic z tego nie będzie.
- Eleno, nie wiem co teraz powinienem powiedzieć- odparł.- Jednak pytam, ponieważ zauważyłem, że ostatnio ponownie zbliżyliście się z Damonem.
- Rzeczywiście w ostatnim czasie bardzo mnie wspierał, ale czy Ci to przeszkadza?- zapytałam.
- Nie chodzi o to, że mi to przeszkadza- powiedział.- Tylko zrozum, nie chce, żeby Damon robił sobie jakieś złudne nadzieje. Sama rozumiesz, dopiero co udało nam się go przywrócić i teraz nie mam siły robić tego jeszcze raz- doskonale to wiedziałam.
- Nie masz się o co martwić- odparłam.- Nie mam zamiaru ponownie ranić twojego brata. Teraz wybacz, ale wiesz może gdzie jest Bonnie? Przez swoje ostatnie zachowanie okropnie ją zaniedbałam, a ona teraz potrzebuje dużego wsparcia.
- Z tego co wiem, jest u Caroline- odpowiedział.- Poszła zobaczyć chłopca. Nie martw się Elijah'y nie ma teraz w domu- dodał, widząc moją przerażoną minę.
- W takim razie, pójdę do Mikaelsonów- odpowiedziałam.- Ja również jeszcze nie widziałam małego. Jesteśmy w kontakcie- dodałam, wychodząc.

Kilka minut później:

- Dzień dobry- zawołałam, otwierając drzwi.- Jest ktoś w domu?- zapytałam, kiedy nikt się nie odpowiedział.- Tutaj Elena, Caroline, Bonnie, jesteście?
- Eleno, na górze- usłyszałam głos Bonnie. Weszłam po schodach do pokoju dziecinnego. Dziewczyny bawiły się, z jak na moje oko bardzo małym dzieckiem.
- Czy ten mały dżentelmen nie jest jeszcze za młody, żeby machać mu przed oczami jakąś grzechotką?- zapytałam z uśmiechem.\
- Spójrz tylko, jaki jest szczęśliwy- powiedziała Bonnie.- W końcu taki malutki to on już nie jest.
- Nie?- zapytałam ze zdziwieniem.- Wygląda jakby za chwile miał się połamać. Caroline, nie boisz się, że coś mu się stanie?- zapytałam.
- Eleno, Leo ma już kilka tygodni i jest bardzo, ale to bardzo absorbującym mężczyzną- odpowiedziała, jednocześnie głaskając chłopca po policzkach.
- Mogę go wziąć na ręce?- zapytałam.- Jest naprawdę piękny- powiedziałam, kiedy Caroline pokiwała głową  na zgodę i podała mi Lea.
- Eleno, czy coś się stało?- zapytała Bonnie.- Bardzo rzadko nas ostatnio odwiedzasz, więc jestem ciekawa, czy coś się u Ciebie zmieniło.
- Nie tylko chciałam...ja...- zaczęłam się jąkać.- Dziewczyny wiem, że w ostatnio zachowywałam się jak rozwydrzona gówniara i nie interesowałam się w ogóle waszymi sprawami, ale chce to teraz naprawić i przepraszam- powiedziałam.
- Eleno, rzeczywiście ostatnio byłaś wielkim samolubem- powiedziała Caroline.- Jednak jesteś naszą przyjaciółką i kochamy Cie, więc myślę, że uzyskałaś przebaczenie- dodała z uśmiechem.
- Ja również was kocham dziewczyny- przytuliłam je obie.- Zacznijmy, więc od tego co się aktualnie dzieje. Słyszałam, że coś się ruszyło w sprawie Kola. Na czym stanęło? Wiecie już gdzie on jest?- zapytałam.
- Właściwie nie wiemy nic, to była tylko zmyłka tego A- powiedziała Bonnie.- Z tego co wiem, wszyscy oglądali już nagranie, które zostawił, jednak nikt nie chce mi nic powiedzieć- dodała, spojrzałam na Caroline, nieznacznie pokiwałam głową, żebym już nie drążyła dalej tematu.
- Caroline, co wy z Klausem zamierzacie zrobić z małym?- taktownie przeszłam do kolejnej kwestii.- Chcecie go zatrzymać? Czy ty i on, no wiesz, jesteście razem?- zapytałam.
- To skomplikowane- odpowiedziała zmieszana.- Jeszcze nie wiem na czym dokładnie stoimy. Wiesz, niby wychowujemy razem Lea, ale przez to całe zamieszanie, nie miałam jeszcze okazji z nim o tym wszystkim porozmawiać wprost, jednak ustaliliśmy, że chłopiec zostaje z nami.
- Wiecie co dziewczyny- wtrąciła Bonnie.- Ja wezmę małego do ogrodu, potrzebuje chwili na świeżym powietrzu- wzięła Lea i wyszła, odczekałam, aż zamknie za sobą drzwi wejściowe.
- Caroline, widziałaś to nagranie?- zapytałam.- Wiesz, co na nim jest? Po twojej minie wnioskuje, że nie jest dobrze.
- Eleno, Kol najprawdopodobniej jest już teraz martwy- odpowiedziała.- Powiem Ci, że takich tortur jeszcze w swoim życiu nie widziałam, to straszne, ale nie potrafię tego powiedzieć Bonnie.
- Nie powinna wiedzieć, przynajmniej do czasu, aż wszystko się wyjaśni- powiedziałam, chociaż po tym co mówiła, a zwłaszcza w jaki sposób to mówiła, wiedziałam, że jest naprawdę źle. Co w tej sytuacji robią pozostali?
- Wszystko co tylko jest możliwe- powiedziała.- Jednak teraz, jedyną naszą nadzieją jest Katherine, ale jeszcze nic się nie dzieje, poza tym Eleno, mówiąc szczerze nie mam zaufania do tej kobiety, w końcu ile razy udowodniła, że jest podłą manipulantką, dbającą o własny interes?- zapytała retorycznie.
- Rzeczywiście myślisz, że ona nie wie kim jest ten A?- zapytałam.- Wiem, wiem pewnie teraz myślisz, że przemawia przeze mnie zazdrość, ale to nie to, ja boję się tylko, że ona nas zdradzi, a wróg zmiecie nas z powierzchni ziemi. Boję się, że nasza walka pójdzie na marne i skończymy jako zwęglone zwłoki.
- Wiem o czym mówisz- odpowiedziała.- Odkąd jest z nami Leo, cały czas zastanawiam się czy uda nam się to przetrwać. Czy Klausowi uda się to przeżyć, żeby mógł mieć kiedyś prawdziwy dom, mógł być dobrym ojcem, tak różnym od Mikaela, żeby miał chociaż na to szansę.
- Caroline, nie musisz udawać takiej silnej- odpowiedziałam.- Kiedy w moim życiu pojawiły się wampiry, myślałam, że gorzej już być nie może, ale teraz wiem, że jednak może. Mam nadzieję, że za kilka lat, będziemy to wspominać jako jeden z gorszych koszmarów.
- Eleno, czy to jest tylko jeden z koszmarów?- zapytała.- To ty zawsze mówisz, jaki to wampiryzm jest straszny, ja owszem uważam, że zmienił mnie na lepsze, jednak czasami zastanawiam się jakby wyglądało moje życie, gdybym nadal była człowiekiem. Czy miałabym rodzinę, męża może dzieci. Ja również momentami jestem słaba, a szczególnie teraz kiedy zostałam odsunięta od wszystkich ważnych spraw.
- I wreszcie widzę prawdziwą Elenę Gilbert i Caroline Forbes- powiedziała Bonnie, wchodząc do pokoju.- Wiecznie kontrolujące wszystko dziewczyny- uśmiechnęła się, a my ją przytuliłyśmy.

Elijah:

- Nie sądzisz, że Katherine mogła nas zrobić w balona?- zapytał Klaus, kiedy po dwóch tygodniach nic się nie wydarzyło.- Może rzeczywiście zbyt szybko zaufaliśmy jej dobroci i nagłemu nawróceniu.
Nie wygaduj takich głupot- powiedziałem, chociaż sam zaczynałem zastanawiać się czy Katherine wszystkich nie oszukała. Moje wątpliwości pogłębiał fakt, że od dwóch dni wszystkie informacje otrzymywaliśmy od Marcela, a nie jak do tej pory bezpośrednio od niej. Bardzo mnie to niepokoiło, ale nie chciałem nikomu o tym mówić.- Katherine, na pewno się odezwie, przecież wie, że cały czas ma za sobą ogon.
- Może i masz rację- odpowiedział.- Ja jednak wolę dmuchać na zimne i mam plan B, o którym rozmawialiśmy- spojrzałem na niego pytająco.- Mianowicie, mamy w zanadrzu Devinę.
- Mówisz o tej młodej czarownicy ze żniw?- zapytałem.- O tej, która kontroluje całą magię we Francuskiej Dzielnicy?- pokiwał głową.- Marcel, zgadza się na to,żeby ją wykorzystać?
- Umówiliśmy się, że w razie potrzeby nam pomoże- odpowiedział.- Jednak nie to jest najważniejsze, Devina wyczuje kiedy facet będzie coś kombinował, oczywiście jeżeli to będzie coś z magią.
- Powiedz mi w takim razie, dlaczego nie skorzystamy z jej pomocy już teraz?- zapytałem.
- Braciszku, jaki ty jesteś niedomyślny- prychnął.- Jak to dlaczego, ta cała sprawa, pomoże nam ocenić intencje Katherine- powiedział.
- No tak, mogłem się tego domyślić- odpowiedziałem.- Poczekaj chwilę- odebrałem telefon.- Słuchaj Klaus, do rezydencji dotarła jakaś kolejna płyta z nagraniem, podobno dotyczy Katherine.
- W takim razie, chodźmy tam jak najszybciej- odpowiedział. Dotarliśmy do naszego domu w przeciągu mniej niż kwadransa. Wszyscy już tam byli.
- Powiecie nam w końcu o co chodzi?- zapytałem, kiedy nikt nie kwapił się żeby nam to wyjaśnić.
- Elijah, słuchaj to co zobaczysz może zaboleć- powiedziała Caroline.- Ty Klaus, przyjrzyj się temu bardzo uważnie, a zanim to włączę, przeczytajcie to- podała nam kolejny list.

Widzimy się za tydzień, o północy na cmentarzu.
Taka moja mała rada, lepiej dobierajcie sojuszników.
Wasz A.

- Co to wszystko znaczy?- zapytałem, ale Caroline bez słowa włączyła odtwarzacz.

- Mówię Ci, oni są tacy naiwni, że uwierzyliby, że zamieniłam się w królika- na nagraniu była Katherine.
- Dobra robota, naiwniacy nikt nie znika z dnia na dzień, a później nie wraca z amnezją- powiedział, całkowicie nieznany mi facet.- Co prawda, zadziałało to względem tego idioty Salvatore, ale byłem pewny, że ty się zgrywasz, w końcu jesteś Katherine Pierce, a to zobowiązuje- dodał.- Za tydzień, o północy, pamiętajcie- nagranie się urwało

- Elijah, bardzo mi...- zaczął Klaus.
- Dość- przerwałem mu.- Chce być teraz sam- nie czekając na ich reakcje wyszedłem. Czułem jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Miałem wszystkiego po dziurki w nosie.

Elena:

- Pewnie się cieszysz- usłyszałam za sobą głos Damona, odwróciłam się.- Tym, że Katherine okazała się zdrajczynią. Elijah, teraz cierpi, ale może kiedy dojdzie do siebie, będziecie mieli szanse na bycie razem.
- Tysiąc razy mówiłam Ci, że to nie jest możliwe- powiedziałam, przysiadając się do niego.- Dla twojej wiadomości, wcale się nie cieszę, że Katherine jest zdrajczynią, nie chce żeby Elijah cierpiał, nawet jeżeli jego szczęście, miałoby pochodzić od Katherine- dodałam.- Poza tym, ostatnie wydarzenia uświadomiły mi, że moje szczęście jest gdzieś indziej- spojrzał na mnie pytająco.- Damon, to ty jako jedyna osoba byłeś przy mnie kiedy przechodziłam trudne chwile, co pozwoliło mi zrozumieć, że chciałabym spróbować jeszcze raz. Co ty na to?- zapytałam, kiedy nie odpowiedział.
- Eleno, wiesz, że ja...Ja nadal Cie kocham- odpowiedział po chwili.- Oczywiście, że chce zacząć od nowa- uśmiechnął się.- Damon Salvatore, miło mi- wyciągnął rękę.
- Elena Gilbert, mnie również jest miło pana poznać- pocałowałam go.
________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ja jestem zadowolona. Jeszcze trzy rozdział i będzie koniec, mam wszystko napisane, więc pewnie za dwa tygodnie pojawi się kolejny. KOMENTUJCIE...

4 komentarze:

  1. SZkoda,że nie dugo koniec to pierwsze opowiadanie jakie czytałam twojego autorstwa mam do niego sentyment biedny Eliasch dobrze,że to nagranie ujrzało światło dzienne nadal nie wiem kim jest A i co ma wspólnego z rodziną Klausa dlaczego chce się spotkać na cmentarzu wyśli to opowiadanie do producentów serialu pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział ! Cały czas się zastanawiał mi jest A i jakie są jego intencje. I co z biednym Kolem ? Szkoda mi Elijah, nie ma szczęścia do kobiet. :(
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie znalazłam twojego bloga . Jest cudowny . Z niecierpliwością czekam na NN .

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale namieszałaś Katherine zdrajczynią cóż zaskoczona nie jestem bo można było się tego spodziewać ,ale Elena z Damonem no no ;D Jeszcze ten A czekam aż się wyjaśni kim jest i czego chce od naszych pierwotnych.Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Szablon by Selly